W dostępnym na stronie internetowej UOKiK artykule pt. Koronawirus a prawa pasażerów znajduje się taka wypowiedź:
W przypadku każdego wniosku o odstąpienie od umowy biuro podróży musi sprawdzić czy zaszły przesłanki do takiego odstąpienia. Innymi słowy czy w miejscu, do którego konsument planował lecieć, istnieje realne zagrożenie jego zdrowia. Jeżeli tak, biuro ma obowiązek uznać roszczenie podróżnego (…) mówi prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Po pierwsze, oczywiście organizator turystyki nic nie musi sprawdzać. Może to zrobić i najczęściej robi, ale żadnego takiego obowiązku nie ma.
Po drugie, podróżny nie składa żadnego „wniosku o odstąpienie od umowy”. Odstąpienie od umowy jest jednostronną czynnością prawną a nie żadnym wnioskiem. Do jego skuteczności nie jest konieczne „uznanie roszczenia”, choć oczywiście odmienna ocena organizatora turystyki może doprowadzić ostatecznie np. do skierowania przez podróżnego sprawy na drogę sądową.
Po trzecie, odstąpienie od umowy to nie jest roszczenie a tzw. uprawnienie prawokształtujące. Na skutego odstąpienia może oczywiście powstawać roszczenie podróżnego o zwrot dokonanej wpłaty (jeżeli w kontekście okoliczności odstąpienie jest zasadne, a podróżny wcześniej uiścił część lub całą kwotę ceny).
Po czwarte, unikałbym w tego rodzaju wypowiedziach pojęcia „biuro podróży”. W tym przypadku chodzi o organizatora turystyki. W myśl ustawy o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych (taki jest pełny tytuł tej ustawy) jest on rozumiany znacznie szerzej niż jest rozumiane potocznie, zresztą niezbyt precyzyjne i niewystępujące w tej ustawie, pojęcie biura podróży.
Po piąte, w informacji tej mowa jest o „realnym zagrożeniu (…) zdrowia”. Przypomnieć należy, że w preambule dyrektywy w tym kontekście mowa jest o „znaczącym zagrożeniu dla zdrowia ludzkiego, takim jak wybuch epidemii poważnej choroby w docelowym miejscu podróży (…)”. Czy każde „realne zagrożenie” jest jednocześnie „znaczącym zagrożeniem”? Chyba nie.
Apeluję o zachowanie pewnej precyzji, bo może to prowadzić do błędnych wniosków, a w konsekwencji i działań o takim charakterze. Zwłaszcza w tekstach o charakterze poradnikowym przygotowanym przez organ zajmujący się ochroną konsumentów.
Piotr Cybula