W związku z praktyką pośredniczenia przez szkoły przy zawieraniu umów ubezpieczeń, poprosiłem o zajęcie stanowiska m.in. przez Rzecznika Praw Dziecka.
Sprawa związana jest z nagannymi praktykami szkół, które wręcz wymuszając zawieranie takich umów przez rodziców. Często pretekstem jest tu pewne rozporządzenie dotyczące wycieczek turystycznych i krajoznawczych, zgodnie z których podczas takich wyjazdów dzieci podlegają określonemu ubezpieczeniu. Sprawa wymaga szerszego przedstawienia, co niedługo uczynię (problem przestawiony jest np. na stronie: Płacisz za ubezpieczenie dzieci w szkole? Oni na tym korzystają).
Stanowisko Rzecznika Praw Dziecka otrzymałem, ale gdy poprosiłem o możliwość jego upublicznienia w przygotowywanym artykule zostałem zaskoczony taką oto prośbą:
Opublikowanie odpowiedzi Rzecznika, tym bardziej w czasopiśmie prawniczym, może być potraktowane przez szkoły jako wykładnia prawa w tym zakresie. Proszę zatem o nieupublicznianie pisma z dnia 30. 08. 2013 r.
Jako obywatelowi trudno mi zrozumieć taką praktykę podstawowego organu w Polsce zajmującego się ochroną dzieci. Wydaje się, że Rzecznik Praw Dziecka powinien być zainteresowany promowaniem jego stanowiska w tym ważnym dla praktyki aspekcie. W takim razie może Rzecznik Praw Dziecka w ogóle powinien się przestać publicznie wypowiadać, skoro może to być „potraktowane przez szkoły jako wykładnia prawa”? A może RPD po prostu obawia się publicznej oceny jego stanowiska i dyskusji?
Pomijam tu już ocenę obawy, że zostanie to potraktowane jako „wykładnia prawa”. Czym innym jak nie wykładnią prawa miałoby to być?
dr Piotr Cybula, radca prawny