Klienci biur podróży Blue Rays Sp. z o.o. i Oriac Polska Sp. z o.o. – Summerelse mają już „jasną sytuację” jeśli chodzi o możliwość odzyskania przez nich zwrotu wpłaconej ceny za imprezę turystyczną (klienci innych upadłych biur podróży czekają jeszcze na „ostateczną” odpowiedź). Jakiś czas temu pojawił się na stronie internetowej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego komunikat, z którego wynika m.in, że:
W związku z brakiem uregulowań prawnych dotyczących sytuacji, kiedy środki z umowy gwarancji okażą się niewystarczające, Marszałek Województwa Mazowieckiego, pismami z 8 października 2012 r. i 23 października 2012 r., wystąpił do Ministra Sportu i Turystyki o wskazanie, w jaki sposób poszkodowani klienci, mogą dochodzić zwrotów wniesionych wpłat, które gwarantuje im art. 5 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o usługach turystycznych.
Minister sportu i turystyki pismem z 24 grudnia 2012 r. poinformował, że poszkodowani klienci mogą dochodzić swoich roszczeń bezpośrednio od organizatora turystyki na zasadach ogólnych dotyczących dochodzenia roszczeń cywilnoprawnych na podstawie przepisów Kodeksu cywilnego, a także mogą zgłosić swoje roszczenia w stosunku do upadłego biura podróży w ramach postępowania upadłościowego w oparciu o przepisy ustawy – Prawo upadłościowe.
W związku z powyższym, roszczenia złożone przez poszkodowanych klientów biur Blue Rays Sp. z o.o. i Oriac Polska Sp. z o.o. – Summerelse nie mogą być zaspokojone ze środków z umowy gwarancji ubezpieczeniowej, gdyż zostały one wyczerpane. Zwrotu należnych kwot klienci mogą dochodzić od ww. organizatorów turystyki na drodze sądowej z powództwa cywilnego lub w przypadku ogłoszenia przez sąd upadłości likwidacyjnej – z masy upadłości spółki.
W tych okolicznościach warto wskazać na następujące kwestie:
Po pierwsze, reforma systemu zabezpieczenia finansowego biur podróży z 2010 r. miała doprowadzić do tego, że podobne sytuacje jak wskazana wyżej już się nie powtórzą. Klient miał mieć zapewniony zwrot pełnej wpłaconej kwoty tytułem przedpłaty. Taki czytelny komunikat przedstawiło wówczas Ministerstwo Sportu i Turystyki.
Po drugie, ochrona klienta w tym aspekcie wynika z dyrektywy 90/314. Z punktu widzenia prawa unijnego – mówiąc ogólnie – nie jest dopuszczalna sytuacja polegająca na tym, że klient nie otrzymuje zwrotu wpłaconej organizatorowi kwoty w przypadku ogłoszenia przez niego upadłości.
Po trzecie, w jakiś sposób naszym władzom udało się przekonać Komisję Europejską, że system wprowadzony w 2010 r. zapewnia ochronę na poziomie wynikającym z dyrektywy 90/314. Po roku ubiegłym nikogo nie trzeba przekonywać, że tak nie jest. Z tego punktu widzenia można ponownie oczekiwać podjęcia działań ze strony Komisji Europejskiej (tym razem już może bardziej „skutecznych”).
Po czwarte, odsyłanie w tych okolicznościach poszkodowanych klientów na drogę ogólnego postępowania cywilnego we wskazany wyżej sposób powiedziałbym, że jest pewnym nadużyciem ze strony naszych władz. Świadczy to albo o niezrozumieniu mechanizmów prawa unijnego, albo o złej woli i oczekiwaniu, że podobnie jak wcześniej „jakoś się uda”. Oczywiście tego rodzaju działania są możliwe, ale 1) w praktyce nie zapewnią klientowi odpowiedniej ochrony; 2) istnieje zobowiązanie naszego państwa wynikające z prawa unijnego, które powoduje, że nasze państwo powinno wprowadzić inny mechanizm ochrony. Takie postawienie więc sprawy powiedziałbym, że ma niewiele wspólnego w budowaniu zaufania obywatela do państwa.
Po piąte, z orzecznictwa ETS/TSUE wynika, że w takich sytuacjach co do zasady poszkodowany konsument może żądać odszkodowania od Skarbu Państwa danego państwa członkowskiego, które wdrożyło dyrektywę 90/314 w sposób nieprawidłowy. Z prawa unijnego wynika właśnie w takich sytuacjach, że w przypadku nieprawidłowego wdrożenia odpowiedniej ochrony klient ma prawo żądać odszkodowania z tego tytułu od swojego państwa.
Nie słyszałem, aby jakiś przedstawicieli naszych władz przeprosił poszkodowanych klientów za zaistniałą sytuację, a jest przecież za co. Zamiast tego próbuje się przekonać klientów, że winni są przedsiębiorcy, a MSiT dba o jak najlepszą ochronę klientów.
Często wskazuje się, że początkiem rozwoju prawa konsumenckiego było stwierdzenie prezydenta Johna Kennedy’ego w Konresie USA: „Wszyscy jesteśmy konsumentami”. Obecnie mam wrażenie, że MSiT pod hasłem „Wszyscy jesteśmy turystami” próbuje uchylić się od politycznej odpowiedzialności za zaistniałą sytuację.
dr Piotr Cybula, radca prawny